Wanna numer 48. Koronawirus i coś o izolacji.
Zaczynam ten tekst już chyba setny raz. Lockdown zaczął się dla mnie w strasznie parszywym emocjonalnie momencie. Jest wiele rzeczy, które chciałbym napisać odnośnie całej sytuacji, ale jedna najbardziej mi chodzi po głowie. Kwestia samotności. Zazdroszczę ludziom, którzy zostali zamknięci z rodziną albo mają z nią kontakt. Nie każdy ma ten luksus.
Niestety dla wielu osób ten okres może skończyć się wieloma bardzo konkretnymi konsekwencjami. Wliczył bym w to popadnięcie lub powrót depresji, alkoholizm, a może nawet samobójstwo. Zupełnie bym mnie to nie zdziwiło. Koszty społeczne pandemii, a w zasadzie izolacji mogą być bardzo poważne i trudne do przewidzenia. Niestety o nich pewnie nie usłyszymy w wiadomościach.
Ja osobiście jestem na etapie, w którym nie mam ochoty na kontakt już z kimkolwiek, poza jedną osobą. Rozmowa tylko pogłębiłaby potrzebę kontaktu face to face. Taki już zjebany jestem. Shit happens... Mam ochotę siedzieć w kącie i wyć. Ale jest wiele osób, które potrzebują rozmowy, wystarczy im rozmowa przez telefon. Nie, nie pisanie smsów albo wiadomości na FB. Człowiek potrzebuje chociaż usłyszeć drugiego człowieka, a nie tylko przeczytać coś. Pismo nie przenosi emocji.
A więc mój apel jest prosty... Znacie kogoś kto siedzi sam w domu? Zadzwońcie... Pogadajcie o pierdołach. Więcej nie jest potrzebne. Pamiętajcie tylko, że taka osoba może być nerwowa, może chcieć się wygadać, wyżalić. Brońcie was kurwa bogowie od opierdalania jej za to! Pogorszycie tylko całą sytuację.
Niestety dla wielu osób ten okres może skończyć się wieloma bardzo konkretnymi konsekwencjami. Wliczył bym w to popadnięcie lub powrót depresji, alkoholizm, a może nawet samobójstwo. Zupełnie bym mnie to nie zdziwiło. Koszty społeczne pandemii, a w zasadzie izolacji mogą być bardzo poważne i trudne do przewidzenia. Niestety o nich pewnie nie usłyszymy w wiadomościach.
Ja osobiście jestem na etapie, w którym nie mam ochoty na kontakt już z kimkolwiek, poza jedną osobą. Rozmowa tylko pogłębiłaby potrzebę kontaktu face to face. Taki już zjebany jestem. Shit happens... Mam ochotę siedzieć w kącie i wyć. Ale jest wiele osób, które potrzebują rozmowy, wystarczy im rozmowa przez telefon. Nie, nie pisanie smsów albo wiadomości na FB. Człowiek potrzebuje chociaż usłyszeć drugiego człowieka, a nie tylko przeczytać coś. Pismo nie przenosi emocji.
A więc mój apel jest prosty... Znacie kogoś kto siedzi sam w domu? Zadzwońcie... Pogadajcie o pierdołach. Więcej nie jest potrzebne. Pamiętajcie tylko, że taka osoba może być nerwowa, może chcieć się wygadać, wyżalić. Brońcie was kurwa bogowie od opierdalania jej za to! Pogorszycie tylko całą sytuację.
Komentarze
Prześlij komentarz