Wanna numer 25.
Czasami zastanawiam się czy urodziłem się na prawdę w złych czasach czy może to czasy są po prostu spierdolone? A może to ze mną jest coś nie tak?
Patrząc z perspektywy czasu wiem gdzie popełniłem błędy i jakich ludzi powinienem był słuchać i jakich się trzymać. Tylko, że wtedy nie byłbym tym kim jestem. Pewnie nie odkryłbym co chcę robić w życiu i co mnie motywuje do realizacji swoich ambicji, ani dlaczego warto zawalczyć o uwagę pewnych osób.
A wiecie co jest najzabawniejsze? To wszystko dlatego, że nigdy nie chodziłem na kompromisy przez co często dostawałem po dupie. Jeśli coś mi się podobało, to to robiłem; jeśli nie, nie było takiej siły która by mnie do tego zmusiła.
I to jest właśnie, to co mnie wkurza w ludziach w tych popieprzonych czasach, konformizm. Zaraza naszych dziejów. Górnolotne? Może. Prawdziwe? Let's see...
Przejdźmy do mojego drugiego ulubionego tematu, zaraz po seksie, religii. Rzecz która bawi mnie u obecnych młodych ludzi (tak w okolicach 20-kilku lat), to z jednej strony pogarda jakiejkolwiek formy zinstytucjonalizowanego kościoła i deklarowanie swojego ateizmu (będąc najczęściej agnostykami nie znającymi nawet znaczenia słowa ich określającego), a z drugiej żeby przypodobać się rodzinie wezmą ślub w kościele.
To z jednej strony hipokryzja, bo przecież nie wierzą w samą instytucję kościoła, a co dopiero w jej rytuały. Z drugiej, to czysty konformizm. Przecież łatwiej jest zadowolić babcię, która żąda kościelnego ślubu, niż powiedzieć, że masz inne zdanie, prawda?
Żałosne dupki, bez kręgosłupa i odrobiny woli. Jak bardzo trzeba być wypranym z charakteru, żeby porzucić własne zasady dla świętego spokoju?
Niestety, to jest w tej chwili tak częste, że aż mi się śmiać chce. Patrząc na takich ludzi zastanawiam się, raczej krótko, czy ktoś z takim brakiem woli, charakteru i własnego zdania jest w ogóle w stanie coś osiągnąć w życiu. Myślę, że nie.
I nie, nie potępiam tu religii, tak samo jak nie robię tego z ateizmem czy jakąkolwiek inną formą filozofii czy religii. Wbrew pozorom doceniam kościół katolicki, jest dla mnie wzorem jeśli chodzi o PR, marketing i politykę. Nie wiem która strona maczała w tym palce, ale robiła to skutecznie.
Chodzi mi o sam konformizm, który nie pozwala ludziom na podejmowanie autonomicznych decyzji.
No i oczywiście piosenka. Tak mnie dzisiaj naszło, to i będzie John McClane, a żeby było jeszcze lepiej, to będą pokemony. :D
Komentarze
Prześlij komentarz