Wanna numer 15.

"Siedzę w salonie wieczorem po w zasadzie ciężkim dniu." Tak się zaczynał tekst, który napisałem dzisiaj dla kogoś bardzo ważnego dla mnie.

Kobiety, która mimo mojej zazdrości, mimo braku powodów czy prawa, i demonów sprawiła, że chcę sobie z tym poradzić, dla niej. Jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało, to banały zazwyczaj właśnie są prawdą. te oryginalne i wyszukane stwierdzenia są właśnie sfabrykowane dla konkretnego celu.

Aczkolwiek w kwestii dzisiejszego wpisu ważniejszą kwestią jest sposób powiedzenie 'Nic Ci się nie stało?'

Pierwsze słowa jakie przeczytałem po wysłaniu dzisiaj zdjęcia rozbitego samochodu brzmiały "Pojebało Cię?!", Nie 'czy wszystko w porządku?' czy 'nic Ci się nie stało?' i było to dużo cenniejsze niż wszystkie wiadomości z troskliwymi zapytaniami,

Osobiście wychodzę z założenia, że jest coś nie tak z ludźmi obnoszącymi się ze świętością, dupczeniem na potęgę i idealnie stereotypowymi, grzecznymi jak książątka... Zawsze mnie zastanawia czy Ci sami ludzie w wyrze gaszą światło i jedyna pozycja jaką znają, to misjonarska, no może jak mają trochę oleju w głowie, to od tyłu również.

A ja jakoś wolę zainteresowanie przejawiające się w ten właśnie sposób. Jeśli robię coś głupiego, to ktoś mnie zjebie jak psa pierwszej kolejności, a potem i tak zapyta czy wszystko w porządku. Bo skoro piszę czy dzwonię, to znaczy że nic mi nie jest i to wystarczy, a z resztą poradzę sobie sam.I wcale nie chodzi o to, że nie usłyszę o tym jak to dam sobie radę i czy na pewno nic mi nie jest. Tylko o zaufanie, że skoro piszę, to jest ok i nie ma co drążyć tematu. Są ważniejsze rzeczy. Na przykład co jej dobrego ugotuję...

A że usłyszałem dzisiaj, że to broda czyni mnie zajebistym, to proszę bardzo, dowód... :D

Komentarze

Popularne posty