Wanna numer 20.
Siedzę sobie w ciemności i zastanawiam się co napisać, bo coś by w końcu wypadało, ale jakoś tak z jednej strony brak mi konkretnego tematu, a z drugiej zbyt wiele ich się pałęta mi po głowie. Niestety są w bardzo niesprecyzowanym stanie skupienia, więc dzisiaj będzie coś uczuciach u faceta, takiego normalnego, a nie socjopatycznego samca wyhodowanego przez stereotypy albo spłodzonej nowoczesne społeczeństwo przewrażliwionej księżniczki z zaczątkiem kutasa.
Ja osobiście zostałem wychowany przez bardzo konserwatywnych rodziców, którzy z okazywaniem uczuć jakoś się nie kwapili. Dla niektórych to chore, dla mnie nic niezwykłego i w zasadzie żadna tragedia, nauczyłem się tego sam myśląc o tym jaki sam chcę być. Myślę, że wyszło mi to lepiej niż jakbym od dziecka był głaskany. Przyznaję również bez bicia, że duży wpływ na moje podejście do życia miały książki i filmy. Uważam, że jeśli tracisz twardy grunt pod nogami, zaczynasz dryfować z uczuciami, obejrzyj film lub przeczytaj książkę, która jak uważasz miała najsilniejszy wpływ na Twoje podejście do życia.
Wracając do samych uczuć u faceta. Wygląda to trochę inaczej niż u kobiet. To, że zdrowy psychicznie i względnie emocjonalnie facet nie okazuje ich zbyt wiele albo jak ja nie zawsze wie, jak je dobrze przekazać nie oznacza, że ich nie posiada. Wręcz przeciwnie, urazy i zawody odczuwamy pewnie nawet mocniej niż kobiety, tylko inaczej na nie reagujemy. Zazwyczaj sprowadza się to do dostania w ryj od przyjaciela w celu ogarnięcia kuwety i nawalenia się wspólnie, w celu odcierpienia swojego następnego dnia. Takie męskie katharsis, inaczej długo byśmy to w sobie dusili i skończyłoby się to niekoniecznie dobrze, pewnie wzbogaceniem właściciela najbliższego sklepu monopolowego.
Z drugiej strony, ktoś kiedyś nawet o tym demotywator zrobił, jeśli widzisz już faceta, który płacze nie śmiej się z niego, to znaczy, że zdarzyło się coś naprawdę złego i możesz w tym momencie zostać opierdolonym/-om na czym świat stoi, bo nie należy w takim momencie przeszkadzać. My musimy sami to odreagować. Z drugiej strony, jeśli w tym momencie facet zaczyna Ci się z tego zwierzać, chociaż trochę, to doceń i doceń bardzo mocno. To znaczy, że ma do Ciebie ogromne zaufanie i przekazuje Ci coś co go zraniło i przekazuje Ci wiedzę o czymś co jest jego słabością, a tego nie robimy dla każdego.
Usłyszałem od kilku osób, że jestem bardzo skomplikowanym człowiekiem. Nie jestem pewien czy to komplement czy obelga, ale uważam się za trochę bardziej rozwiniętego emocjonalnie i intelektualnie, niż przeciętna męska krajowa populacja, więc uważam, że trochę jednak takich jak ja się znajdzie.
W waszych rękach drogie Panie co z tą wiedzą zrobicie, ale jeśli macie takiego faceta, to może się przydać. Jeśli macie jednak gościa na tyle prymitywnego, że jego jedynym hormonem jest testosteron i zastępuje on również wszelkie procesy myślowe, to może lepiej nie pytajcie o co chodzi. W sumie jak ma w żyłach w większości testosteron przez ściśnięte w rurkach jajka, to też niekoniecznie, kto potem będzie prał ten fajny top od znanego projektanta? Pewnie on...
To żeby tradycji stało się zadość, coś z filmu który ja oglądam jak potrzebuję przypomnienia. ;)
Ja osobiście zostałem wychowany przez bardzo konserwatywnych rodziców, którzy z okazywaniem uczuć jakoś się nie kwapili. Dla niektórych to chore, dla mnie nic niezwykłego i w zasadzie żadna tragedia, nauczyłem się tego sam myśląc o tym jaki sam chcę być. Myślę, że wyszło mi to lepiej niż jakbym od dziecka był głaskany. Przyznaję również bez bicia, że duży wpływ na moje podejście do życia miały książki i filmy. Uważam, że jeśli tracisz twardy grunt pod nogami, zaczynasz dryfować z uczuciami, obejrzyj film lub przeczytaj książkę, która jak uważasz miała najsilniejszy wpływ na Twoje podejście do życia.
Wracając do samych uczuć u faceta. Wygląda to trochę inaczej niż u kobiet. To, że zdrowy psychicznie i względnie emocjonalnie facet nie okazuje ich zbyt wiele albo jak ja nie zawsze wie, jak je dobrze przekazać nie oznacza, że ich nie posiada. Wręcz przeciwnie, urazy i zawody odczuwamy pewnie nawet mocniej niż kobiety, tylko inaczej na nie reagujemy. Zazwyczaj sprowadza się to do dostania w ryj od przyjaciela w celu ogarnięcia kuwety i nawalenia się wspólnie, w celu odcierpienia swojego następnego dnia. Takie męskie katharsis, inaczej długo byśmy to w sobie dusili i skończyłoby się to niekoniecznie dobrze, pewnie wzbogaceniem właściciela najbliższego sklepu monopolowego.
Z drugiej strony, ktoś kiedyś nawet o tym demotywator zrobił, jeśli widzisz już faceta, który płacze nie śmiej się z niego, to znaczy, że zdarzyło się coś naprawdę złego i możesz w tym momencie zostać opierdolonym/-om na czym świat stoi, bo nie należy w takim momencie przeszkadzać. My musimy sami to odreagować. Z drugiej strony, jeśli w tym momencie facet zaczyna Ci się z tego zwierzać, chociaż trochę, to doceń i doceń bardzo mocno. To znaczy, że ma do Ciebie ogromne zaufanie i przekazuje Ci coś co go zraniło i przekazuje Ci wiedzę o czymś co jest jego słabością, a tego nie robimy dla każdego.
Usłyszałem od kilku osób, że jestem bardzo skomplikowanym człowiekiem. Nie jestem pewien czy to komplement czy obelga, ale uważam się za trochę bardziej rozwiniętego emocjonalnie i intelektualnie, niż przeciętna męska krajowa populacja, więc uważam, że trochę jednak takich jak ja się znajdzie.
W waszych rękach drogie Panie co z tą wiedzą zrobicie, ale jeśli macie takiego faceta, to może się przydać. Jeśli macie jednak gościa na tyle prymitywnego, że jego jedynym hormonem jest testosteron i zastępuje on również wszelkie procesy myślowe, to może lepiej nie pytajcie o co chodzi. W sumie jak ma w żyłach w większości testosteron przez ściśnięte w rurkach jajka, to też niekoniecznie, kto potem będzie prał ten fajny top od znanego projektanta? Pewnie on...
To żeby tradycji stało się zadość, coś z filmu który ja oglądam jak potrzebuję przypomnienia. ;)
Komentarze
Prześlij komentarz