Wanna numer 48. Koronawirus i coś o izolacji.
Zaczynam ten tekst już chyba setny raz. Lockdown zaczął się dla mnie w strasznie parszywym emocjonalnie momencie. Jest wiele rzeczy, które chciałbym napisać odnośnie całej sytuacji, ale jedna najbardziej mi chodzi po głowie. Kwestia samotności. Zazdroszczę ludziom, którzy zostali zamknięci z rodziną albo mają z nią kontakt. Nie każdy ma ten luksus. Niestety dla wielu osób ten okres może skończyć się wieloma bardzo konkretnymi konsekwencjami. Wliczył bym w to popadnięcie lub powrót depresji, alkoholizm, a może nawet samobójstwo. Zupełnie bym mnie to nie zdziwiło. Koszty społeczne pandemii, a w zasadzie izolacji mogą być bardzo poważne i trudne do przewidzenia. Niestety o nich pewnie nie usłyszymy w wiadomościach. Ja osobiście jestem na etapie, w którym nie mam ochoty na kontakt już z kimkolwiek, poza jedną osobą. Rozmowa tylko pogłębiłaby potrzebę kontaktu face to face. Taki już zjebany jestem. Shit happens... Mam ochotę siedzieć w kącie i wyć. ...