Wanna numer 8.
Wieczór, zdany egzamin i refleksje na temat radzenia sobie ze stresem.
Może i jestem odosobnionym przypadkiem, ale w przypadku przemówień czy egzaminów ustnych, a nawet pisemnych denerwuje się tylko na krótką chwilę przed otrzymaniem pytań. Taki charakter albo obycie z publicznością, ciężko mi osobiście stwierdzić.
Za to w przypadku egzaminów robię za nadwornego psychologa i chodzę miedzy ludźmi tłumacząc im, że nie ma co się denerwować, a tym bardziej iść do domu. O dziwo to pomaga, co najzabawniejsze po ładnych paru latach usłyszałem, ze faktycznie komuś tym pomogłem. Mega fajne uczucie, natomiast cały czas jestem zadziwiany przez poziom zdenerwowania mogą wykazywać dwa typy ludzi.
Ludzie, którzy praktycznie wszystko umieją, ale maja ochotę wyjść, uciec albo zakitrać się pod schodami i nie wychodzić do końca egzaminu. Fajna grupa, jak ich ochrzanisz, to się ogarną, bo się tylko boją.
Następne kwiatki, to ci którzy wiesz, że umieją wystarczająco żeby zdać, ale stresują się tak bardzo, że egzaminator ma przygotowany dla nich Pavulon. Takich możesz uspokajać do własnej lub ich śmierci, a i tak nic to nie da, ewentualnie możesz zarobić w łeb za to, że oni się denerwują.
Ludzie poważnie, to co dzisiaj usłyszałem jest najmądrzejsza rzeczą ever na ten temat: "to nie kolejka do rozstrzelania". Nie zabije was to, że nie zdacie egzaminu, nie jest to też koniec świata, ani Ragnarok. Wyluzujcie, bo sami sobie mieszacie w głowach. Zobaczycie pytania, wszystko wam się przypomni. Polecam jakieś oddychanie, ćmika, medytacje albo przytulenie się do kogoś, to pomaga.
A wiec życzę pozytywnych wyników na egzaminach dla wszystkich, którzy olewali naukę i musza coś zdać.
A wiec życzę pozytywnych wyników na egzaminach dla wszystkich, którzy olewali naukę i musza coś zdać.
And have a good night.
Komentarze
Prześlij komentarz